3.6.11

mBank wprowadza opłaty od 01.08.2011 r. - koniec konta za 0 zł?

mBank ogłosił właśnie, że od 1 sierpnia wprowadza miesięczne opłaty za karty debetowe. Jednak klienci, którzy aktywnie z kart korzystają, mają mieć je nadal za darmo. Czy decyzja o wprowadzeniu opłat zaszkodzi bankowi, który zbudował swój wizerunek i rynkową pozycję na tym, że podstawowe usługi były zupełnie darmowe?

Nowe opłaty w mbanku za kartę to prowizja, która zacznie obowiązywać od sierpnia tj. 2 zł miesięcznie. Klienci, którzy zapłacą w danym miesiącu sto złotych za zakupy wszystkimi kartami wydanymi przez mBank (sto złotych łącznie) – będą zwolnieni z opłaty. Liczyć się będą tylko transakcje bezgotówkowe. Również dla klientów wypłacających gotówkę bank przygotował możliwość zwolnienia z opłaty – ale tylko dla tych, którzy aktywowali usługę „Bankomaty bez granic”. Opłata nie będzie również obowiązywać najmłodszych klientów mBanku, korzystających z izzyKONTA.

Eksperci oceniają, że de facto nowe warunki mBanku są bardzo liberalne, i nadal jest to jedna z najkorzystniejszych opcji na rynku. Klient, dla którego mBank jest bankiem podstawowym, i który korzysta z karty, nie odczuje zmiany warunków.

Maciej Samcik, wieloletni dziennikarz „Gazety Wyborczej” na swoim blogu porównał nową ofertę mBanku z innymi bankami, pobierającymi opłatę za kartę debetową: wśród tych banków mBank pozostanie najtańszy. W Raiffeisen Banku karta kosztuje wprawdzie 1,99 zł, ale trzeba wykonać nią 250 zł obrotu, żeby być z opłaty zwolnionym. W Inteligo wprowadzono niedawno opłatę 4 zł z limitem transakcji 100 zł. W Pekao karta też kosztuje 4 złote, a za darmo ją możemy mieć dopiero po czwartej transakcji w miesiącu. W Aliorze płaci się 5 zł bez żadnych zwolnień.

Dlaczego mBank wykonał taki ruch, skoro i tak przewiduje zwolnienie większości klientów z opłat za kartę?

Z pewnością stał za tym rachunek ekonomiczny – konieczność zweryfikowania rzeczywistych klientów banku, posługujących się wydanymi przez bank „plastikami”. mBank dla wielu klientów jest bankiem drugiego albo nawet trzeciego wyboru, który oferuje całkiem spory pakiet darmowych lub tanich możliwości korzystania z internetowej bankowości. Karta debetowa w mBanku, do tej pory darmowa, była traktowana jako ozdobnik albo koło ratunkowe – którego z zasady się nie używa. Zaś bank za wydanie i obsługę karty – nawet nie używanej – musi przecież płacić.

Jednak racjonalne argumenty mogą przegrać, zdaniem ekspertów, z emocjami i przyzwyczajeniem klientów. - Podstawowy przekaz marketingowy mBanku był konsekwentny: podstawowe usługi, jak konto, karta i przelewy są za free – napisał Samcik na swoim blogu.
Teraz, gdy bank wprowadza opłatę za jedną z podstawowych usług, mogą się pojawić (i się pojawiają na forach internetowych) pytania, kiedy mBank wprowadzi opłatę za prowadzenie konta i za przelewy krajowe. To zaś rodzić może kolejne pytanie: po co być nadal klientem mBanku, skoro stał się on takim samym bankiem jak inne, choć do tej pory stawiał na absolutną wyjątkowość. I darmowość (nawet, jeśli nie obejmowała ona bardziej zaawansowanych produktów).

1.6.11

Lokaty i wysoka inflacja

Opublikowany w marcu przez GUS wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, czyli wskaźnik inflacji rocznej wyniósł 4,3 proc. – jest to poziom nienotowany od września 2008 roku.

Konsekwencją wysokiej inflacji jest coraz niższy rzeczywisty zarobek z bankowych lokat. Przeciętny realny zysk z zakończonych rocznych lokat po opodatkowaniu i uwzględnieniu wskaźnika inflacji był ujemny i wyniósł w marcu średnio -0,41 proc. Co to oznacza? Klienci, którzy przez rok trzymali pieniądze na lokatach, w większości przypadków nie tylko na nich nie zarobili, ale wręcz – stracili. Wśród 23 banków z ujemną realną stopą zwrotu z lokat znalazły się niemal wszystkie instytucje z pierwszej dziesiątki banków pod względem wartości aktywów. Tylko klienci ośmiu banków wyszli „na plus” – niestety, banki te to instytucje niszowe, mające nieporównywalnie mniejsze aktywa.

Z opracowania Open Finance wynika, że realne straty przyniosły wszystkie roczne lokaty, których oprocentowanie w marcu 2010 roku było niższe niż 5,35 proc. Najwięcej, bo 2,03 proc., stracili klienci Banku Pekao. Natomiast ponad jednoprocentowe straty dotknęły posiadaczy depozytów w sześciu bankach. Najwięcej (1,44 proc.) zarobili klienci, którzy w marcu 2010 roku założyli antypodatkową lokatę w Meritum Banku. Barierę 1 proc. realnego zysku udało się pokonać również w Noble Banku, a w pozostałych sześciu instytucjach rzeczywista zyskowność lokat nie przekroczyła 0,55 proc.

A jak będzie wyglądać sytuacja za rok? Czy zakładanie lokat ma sens? Warto sprawdzić, jaka jest prognoza inflacji w rocznej perspektywie – czyli sięgnąć do celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Wynosi on 2,5 proc., z możliwym odchyleniem +/-1 pkt. proc. O inflacji rocznej 1,5 proc. możemy jednak zapomnieć. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że po podwyżkach stóp procentowych roczna inflacja będzie oscylować wokół 3 proc. Scenariusz z 2,5 proc. inflacją można uznać za bardzo optymistyczny – pozwoliłby on wypracować średni realny zysk na poziomie 1,32 proc. (stratni zaś byliby klienci, którzy założyli lokaty w Pekao). Obliczenia te jednak nie uwzględniają likwidacji tzw. lokat antybelkowych, czyli objęcia podatkiem dochodowym od zysków kapitałowych wszystkich depozytów.

Analitycy doradzają ostrożnym klientom, ceniącym bezpieczeństwo lokat, wyszukiwanie najwyżej oprocentowanych depozytów – nawet, jeśli wymagałoby to umieszczania pieniędzy w bankach, z których na co dzień nie korzystamy. W ten sposób zwiększamy szansę ochronienia realnej wartości swoich oszczędności. A może nawet – wypracowania niewielkiego zysku.