29.12.11

Lokaty terminowe w 2012 r. – zysk mniejszy, ale za to pewny

Lokaty terminowe to ciągle najpopularniejszy, a na pewno najbardziej znany sposób oszczędzania pieniędzy. Ich atuty to gwarantowany zysk (jedyne zagrożenie to rosnąca inflacja) i bezpieczeństwo depozytu. Lokaty bankowe wydają się być najlepsza inwestycją na czas kryzysu na giełdach i zawirowań wokół EURO.

Lokaty terminowe cieszą się uznaniem tych klientów, którzy ponad wszystko cenią sobie spokój i bezpieczeństwo. Oraz tych, którzy lubią rozumieć mechanizm produktu depozytowego, i nie skuszą się np. na „struktury”, bardziej przypominające hazardowy zakład niż produkt bankowy (z perspektywy konsumenta).

Wpłacając pieniądze na lokatę, klient zobowiązuje się, że nie wypłaci ich przed terminem, czyli nie zerwie lokaty. W zamian po zakończeniu umowy bank zwraca klientowi pełną kwotę powiększoną o odsetki. Jeżeli klient zdecyduje się wycofać pieniądze wcześniej, nie otrzyma od banku odsetek (w niektórych przypadkach bank wypłaca odsetki, ale znacznie pomniejszone).

Banki oferują lokaty najczęściej w kilku terminowych wariantach – od miesiąca do nawet trzech lat. Typowe i najpopularniejsze terminy lokat to 1, 3, 6, 12, i 24 miesiące. Osobnym typem lokaty są lokaty krótkoterminowe - na kilka dni lub tylko na noc.

Na wysokość oprocentowania wpływają przede wszystkim: wysokość deponowanej kwoty, okres trwania lokaty, sposób oprocentowania (stałe lub zmienne) i kapitalizacja.

Oprocentowanie lokaty może być stałe lub zmienne. Oprocentowanie stałe oznacza, że przez cały okres trwania lokaty będzie obowiązywać jedna, z góry ustalona stawka. Drugi wariant oznacza, że gdy Rada Polityki Pieniężnej obniży lub podwyższy stopy procentowe, taką samą decyzję może podjąć bank w stosunku do oprocentowania depozytów.

Istotną rolę odgrywa też sposób kapitalizacji odsetek, czyli częstotliwość doliczania ich do salda rachunku. Im częściej bank dolicza odsetki do kwoty kapitału, tym dla klienta jest to korzystniejsze. Większy kapitał powoduje, że szybciej rosną odsetki. I odwrotnie – jeśli np. zakładamy lokatę z kapitalizacją roczną na dwa lata, pierwsze „dopisanie” odsetek do lokaty nastąpi po roku. Najwięcej zarabiają klienci, którzy korzystają z lokat z kapitalizacją dzienną (również dlatego, że w tej chwili, do czasu zmiany przepisów, nie płacą podatku od zysków kapitałowych.

Odsetki z lokat podlegają bowiem opodatkowaniu. Podatek jest naliczany i odprowadzany przez bank. Klient nie musi go samodzielnie rozliczać, na rachunek otrzymuje bowiem odsetki już pomniejszone o kwotę podatku, nie trzeba także tych zysków uwzględniać w rocznym zeznaniu podatkowym. Podatek jest naliczany wtedy, gdy powstaje dochód, a więc kiedy do rachunku dopisywane są odsetki. Gdy jednorazowo naliczone odsetki nie przekroczą kwoty 2,49 zł, zgodnie z obowiązującymi teraz przepisami (mają być zmienione!) podatek jest zaokrąglany do 0 złotych.

Lokaty z dzienną kapitalizacją odsetek, będące hitem w ostatnich kilku latach, pozwolą unikać podatku tylko do pierwszych miesięcy 2012 roku. Projekt Ministerstwa Finansów zakłada, że po zmianach w ordynacji podatkowej na początku 2012r. podstawę opodatkowania, i należną kwotę podatku banki będą zaokrąglać do pełnych groszy w górę. 

Lokatę klient może założyć w zasadzie w każdym banku detalicznym oraz w SKOK-ach. Tradycyjnie lokatę możemy założyć w oddziale. Jeśli jesteśmy klientem wewnętrznym, wygodniejszym sposobem jest założenie lokaty prze Internet (lub telefon). Wówczas nie musimy nawet podpisywać osobnej umowy. Niektóre banki umożliwiają „zdalne” zakładanie lokat również klientom zewnętrznym – pieniądze przelewamy na wskazany rachunek.Jeśli chodzi o najwyżej oprocentowane lokaty trzeba tutaj wymienić przede wszystkim: getinonline i BGŻOptima. W szczególności BGŻ Optima zaskoczył wszystkich tym, że od początku swego startu oferował lokaty jednodniowe o bardzo wysokim oprocentowaniu bez żadnych ukrytych haczyków.

Przed założeniem lokaty warto poświęcić czas na analizę propozycji bankowych – stawki są naprawdę zróżnicowane i zmieniają się z tygodnia na tydzień.

22.12.11

Nadal sporo Polaków bez konta w banku

Choć liczba rachunków bankowych indywidualnych klientów już dawno przekroczyła 27 milionów, 34 proc. Polaków nadal trzyma pieniądze w skarpecie, czy też raczej w domowym skarbcu, czyli kopercie – wynika z badań, zamówionych przez Bank Pocztowy, a przeprowadzonych przez TNS Pentor. 

Chyba najsłynniejszym Polakiem, który obywał się bez konta osobistego (pewnie konto w końcu założył :), jest lider PiS i były premier Jarosław Kaczyński. Fakt ujawnienia przez niego w oświadczeniu majątkowym, iż nie posiada konta w banku przez długie tygodnie był wałkowany przez media – odbił się również echem w publikacjach zagranicznych. Okazuje się jednak, że Jarosław Kaczyński nie jest wyjątkiem – konta nie miało ponad 10,5 mln osób w naszym kraju. Warto pamiętać, że badanie dotyczy tylko dorosłych Polaków – a w liczbie otwartych rachunków są też konta adresowane do nastolatków poniżej 18 roku życia.

Z badań wynika, że większość „bezkontowych” Polaków to osoby powyżej 50-tego roku życia (ale duża grupa to młodzi do 20. Roku życia). Większość z tych, którzy z banku nie korzystają mieszka na wsiach i w małych miasteczkach, ale aż jedna szósta to mieszkańcy miast powyżej 200 tysięcy osób.

Dlaczego Polacy nie otwierają rachunków osobistych? Połowa ludzi, którzy nie mają kont tłumaczy, że mają zbyt niskie dochody. Gotówkę, po wypłacie, segregują do kopert, oznaczonych na comiesięczne wydatki. Nadwyżki, oszczędności na „czarną godzinę”, lądują w barkach, książkach, czasem w metalowych skrzynkach.

Już samo to wyjaśnienie składania do przypuszczenia, że osoby, które obywają się bez konta osobistego robią to albo z czystej niewiedzy o tym, jak funkcjonują banki, albo – ze strachu przed tymi instytucjami i totalnego braku zaufania.

ROR to dziś podstawowy produkt bankowy, prosty w obsłudze – mogą się nim sprawnie posługiwać nawet 13-latki. Dostosowany do nowoczesnych, internetowych technologii, jest również dostępny w wersji tradycyjnej – w oddziałach. Nie trzeba od razu kupować komputera i zamawiać routera do domu, żeby mieć dostęp do swoich pieniędzy w banku.

ZUS od dawna alarmuje, że koszty obsługi emerytów i rencistów (comiesięcznej wypłaty świadczeń) są zbyt wysokie. Można byłoby je zredukować, gdyby każdy emeryt i rencista musiał założyć konto w banku (od czasu do czasu takie pomysły, z ideą zwiększenia bezgotówkowego obrotu pieniądzem w kraju się zresztą pojawiają). Czy jednak takie „siłowe” rozwiązanie zostanie kiedykolwiek zastosowane? Bank Pocztowy (który zamówił badania) w ramach Konta Nestor, dedykowanego osobom pobierającym świadczenia emerytalno-rentowe, oferuje usługę bezpłatnej dostawy gotówki do domu przez listonosza. To się nazywa wyczucie preferencji konsumenta!

26.10.11

Produkty jednego banku, łączcie się!

Bankom nie brakuje pomysłów na łączenie produktów. Cel: związanie klienta z bankiem na tak długo, jak się da. Uwaga! Niektóre połączenia produktów wyglądają kusząco, ale wcale nie muszą być korzystne dla klienta.
 

Klient oczywiście może korzystać z różnych produktów w różnych bankach: tu konto osobiste i karta debetowa, w innym banku konto oszczędnościowe (bo wyższe oprocentowanie), gdzie indziej jeszcze karta kredytowa, kredyt hipoteczny jeszcze w innej instytucji… Jednak ten model przechodzi dziś do lamusa. Banki główną broń w walce o lojalność (czyli przywiązanie) klientów uczyniły z kredytów hipotecznych, oferując je w pakiecie z innymi swoimi produktami. Ale testują też inne produkty łączone, gdyby lojalność klienta miała zostać wystawiona na szwank.


Banki słusznie zakładają, że duża część klientów przedkłada wygodę nad niewielkie w sumie zyski, które można wypracować korzystając z produktów różnych instytucji finansowych.


Pakiet usług zaproponował klientom w ostatnich miesiącach BNP Paribas – to Konto Witalne: rachunek osobisty, połączony z kontem oszczędnościowym i kredytem gotówkowym (są też warianty bez konta oszczędnościowego lub z dwoma kontami oszczędnościowymi). Kredyt gotówkowy – w wysokości jednej pensji (ale maksymalnie 7,5 tysiąca złotych) jest nieoprocentowany, przyznawany bez prowizji (jedyny koszt to ubezpieczenie – 1,99 proc. rocznie). Kredyt klient musi spłacić w ciągu dwóch lat. Oferta francuskiego banku jest niewątpliwie jedną z najatrakcyjniejszych na rynku, zwłaszcza że i konto oszczędnościowe – z antybelkowymi rozwiązaniami – należy do najwyżej oprocentowanych. To korzyści dla klienta. A co zyskuje bank? Aktywnego klienta, na którego konto spływa wynagrodzenie. Sprzedaje klientowi kredyt (tanio, ale jednak sprzedaje) i potencjalnie może zyskać depozyt.

Z kolei Alior Bank swoim klientom proponuje konto oszczędnościowe połączone z formą oszczędzania na emeryturę. Konto oprocentowane jest przyzwoicie – nawet 6 proc. (minus podatek Belki) przez 10 lat. Jest to jednak oprocentowanie stałe – a trudno zagwarantować, że inflacja nie wymknie się – choćby na kilka miesięcy – w takiej perspektywie spod kontroli. Gdyby można było przewidzieć, że NBP będzie realizował cel inflacyjny (czyli inflacja do 2,5 proc. rocznie), byłoby to rozwiązanie korzystne, bo bezpieczne.


Atutami oferty Aliora są niewątpliwie dostępność (minimalna miesięczna składka to 50 zł), i elastyczność (można nie płacić składek przez sześć miesięcy, nie tracąc przywileju posiadania wysokooprocentowanego produktu depozytowego). Warunek: trzeba powiadomić bank.


Klienci banków dzielą się na tych, którzy lubią wertować oferty banków i łowić promocje i na tych, którzy swoim budżetem zarządzają najchętniej przez jedną instytucję, w której posiadają wszystkie potrzebne im produkty. Ci pierwsi mają okazję więcej zarobić. Ci drudzy – mniej się napracują, obsługując swoje finanse.

4.10.11

Podstawowe zasady bezpiecznych zakupów w Internecie

Dwie trzecie internautów kupuje w sklepach internetowych, czterech na pięciu kupuje na aukcjach -
wynika z danych Związku Pracodawców Branży Internetowej IAB. Polacy coraz częściej płacą za zakupy przez systemy płatności internetowych. 

Nową formę rozliczeń wybiera już prawie połowa kupujących w sieci. Korzyści z niej płynące to przede wszystkim wygoda i oszczędność – w stosunku do płacenia gotówką przy odbiorze przesyłki. Przesyłki „za pobraniem” są niewątpliwie droższe – od kilku do nawet kilkunastu złotych. Dlaczego więc cieszą się ciągle sporą popularnością? Kupujący traktują to jako dodatkową gwarancję, że otrzymają zamówiony towar.
Jednak wystarczy przestrzegać kilku zasad, by transakcje były bezpieczne i satysfakcjonujące, oraz wygodne i tanie.

Po pierwsze, zawsze trzeba pamiętać o tym, by przy płaceniu online był aktywny protokół SSL – odpowiedzialny za szyfrowanie danych. Jak sprawdzić, czy jest on aktywny? Jeśli w dolnej belce przeglądarki widzimy ikonę kłódki, należy na nią kliknąć – przeczytamy informacje o certyfikacie bezpieczeństwa witryny. Jeśli np. czytamy, że certyfikat wygasł, rozsądek podpowiada, by zrezygnować z połączenia. Uwaga! Ikona kłódki musi być zamknięta. Otwarta oznacza brak szyfrowania – transakcja nie jest bezpieczna. Połączenie jest szyfrowane również wówczas, gdy przedrostek przed adresem internetowym to "https://" (zamiast http://).

Po drugie, kupować należy tylko w sprawdzonych sklepach. Sprawdzonych przez kogo? Duże sklepy internetowe korzystają z agregatora płatności internetowych (można w nich płacić na wiele sposobów – kartą płatniczą, zwykłym przelewem, przekazem pocztowym). To wiarygodny partner. Wątpliwości powinny się pojawić, gdy sklep umożliwia wyłącznie płatność przelewem na własne konto. Nie musi to oczywiście oznaczać chęci oszustwa, ale warto taki sklep prześwietlić dokładniej. Zawsze trzeba przed sfinalizowaniem zakupu przeczytać regulamin. Tam muszą być np. podane dokładne informacje o wszystkich dodatkowych kosztach, zasadach reklamacji, terminach zwrotu.

Ważne! Jeżeli operator płatności internetowych posiada status Agenta Rozliczeniowego, to oznacza to, że podlega on nadzorowi Prezesa NBP – transakcje obsługiwane przez niego są w 100 procentach bezpieczne.
Payment Card Industry Data Security Standard (PCI DSS) to światowy standard ustalony przez organizacje płatnicze (Visa, MasterCard). Ten standard został wypracowany by chronić dane osobowe posiadaczy kart oraz informacje związane z transakcjami.

Jednak wszystkie protokoły i standardy na nic się zdadzą, jeśli sami kupujący nie będą przestrzegać elementarnych zasad bezpieczeństwa. Transakcji najlepiej dokonywać na prywatnym komputerze. A już na pewno – nie dokonywać ich w kafejkach czy korzystając z publicznej sieci.

Na komputerze musi być zainstalowany i aktualizowany program antywirusowy, który zabezpieczy system – i wszystkie ważne dane - przed cyberprzestępcami.

Jeśli nie przestrzegamy tej zasady, narażamy się na ryzyko działania w tle programu szpiegującego, który może wykraść szczegółowe dane osobowe i dane konta lub karty.

26.8.11

Warto zabrać w podróż kartę kredytową

Masz kartę kredytową? To nieważne, czy zapakowałeś wszystko do walizki! Tak beztroskie podejście jest oczywiście żartem, ale faktem jest z kolei, że karta kredytowa bardzo ułatwia podróżowanie. A tak naprawdę – w podróży za granicę bywa po prostu nieodzowna.

Trudno w to może uwierzyć, ale za ocean w ogóle nie ma co się wybierać bez plastikowego pieniądza: w USA i Kanadzie nie wynajmiemy samochodu, nie zapłacimy za hotel. A na podróżnych wędrujących z wypchanym gotówką portfelem służby imigracyjne patrzą co najmniej podejrzliwie.

Kartę warto mieć i w innych, bliższych krajach, nawet jeśli nie zamierzamy z niej korzystać. Karta jest np. niezbędna do zarezerwowania hotelu (podajemy nr karty, i hotel, w razie rezygnacji, obciąża nas równowartością opłaty za jedną dobę). Zapłacić za hotel możemy już oczywiście nawet gotówką, ale karta jest potrzebna.

Są też inne usługi, za które trudno zapłacić gotówką – lub wręcz jest to niemożliwe. Tak jest np. w przypadku wynajęcia samochodu. Wypożyczalnie już standardowo żądają karty kredytowej (Lub wymagają naprawdę solidnej kaucji). Dlaczego? Oprócz opłaty za korzystanie z samochodu mogą przecież pojawić się dodatkowe koszty – uszkodzenie auta, którego nie pokryje polisa, mandaty, paliwo (jeśli nie dopełnimy obowiązku oddania auta zatankowanego). Mając numer karty kredytowej, wypożyczalnia ściągnie bez problemu pieniądze.

Karta jest też niezbędna jeśli sami chcemy zarezerwować sobie lot choć w przypadku linii lotniczych niektóre pozwalają płacić przelewem.

Warto też pamiętać, że karta może być sposobem na sfinansowanie takiego wyjazdu, jeśli nie udało nam się na czas zgromadzić odpowiednich oszczędności. Mamy więc do dyspozycji nieoprocentowany kredyt na prawie 2 miesiące. Są jednak warunki. Po pierwsze, całość kwoty oddamy w terminie, po drugie – wszystkie transakcje muszą być bezgotówkowe.

Jeśli jednak zapłacimy karą za wycieczkę wartą np. 5 tys. zł lub więcej to może być nam trudno spłacić dług w ciągu wspomnianych niecałych 2 miesięcy. Ale część banków – m.in. Citi Handlowy – oferuje możliwość zamiany zadłużenia na karcie na swego rodzaju kredyt ratalny. Po dokonaniu większej płatności (minimum kilkaset złotych) bank zamienia dług na kredyt ratalny, oprocentowany korzystniej niż przeciętny kredyt gotówkowy, który często podrażany jest jeszcze przez słoną prowizję czy koszty ubezpieczenia. Tymczasem w przypadku kredytu ratalnego „karcianego”, prowizja zwykle jest minimalna – 1 proc. lub wcale jej nie ma. Zaś banki, które wymagają 5 proc. prowizji – Polbank czy Allianz Bank – rezygnują z odsetek.

3.6.11

mBank wprowadza opłaty od 01.08.2011 r. - koniec konta za 0 zł?

mBank ogłosił właśnie, że od 1 sierpnia wprowadza miesięczne opłaty za karty debetowe. Jednak klienci, którzy aktywnie z kart korzystają, mają mieć je nadal za darmo. Czy decyzja o wprowadzeniu opłat zaszkodzi bankowi, który zbudował swój wizerunek i rynkową pozycję na tym, że podstawowe usługi były zupełnie darmowe?

Nowe opłaty w mbanku za kartę to prowizja, która zacznie obowiązywać od sierpnia tj. 2 zł miesięcznie. Klienci, którzy zapłacą w danym miesiącu sto złotych za zakupy wszystkimi kartami wydanymi przez mBank (sto złotych łącznie) – będą zwolnieni z opłaty. Liczyć się będą tylko transakcje bezgotówkowe. Również dla klientów wypłacających gotówkę bank przygotował możliwość zwolnienia z opłaty – ale tylko dla tych, którzy aktywowali usługę „Bankomaty bez granic”. Opłata nie będzie również obowiązywać najmłodszych klientów mBanku, korzystających z izzyKONTA.

Eksperci oceniają, że de facto nowe warunki mBanku są bardzo liberalne, i nadal jest to jedna z najkorzystniejszych opcji na rynku. Klient, dla którego mBank jest bankiem podstawowym, i który korzysta z karty, nie odczuje zmiany warunków.

Maciej Samcik, wieloletni dziennikarz „Gazety Wyborczej” na swoim blogu porównał nową ofertę mBanku z innymi bankami, pobierającymi opłatę za kartę debetową: wśród tych banków mBank pozostanie najtańszy. W Raiffeisen Banku karta kosztuje wprawdzie 1,99 zł, ale trzeba wykonać nią 250 zł obrotu, żeby być z opłaty zwolnionym. W Inteligo wprowadzono niedawno opłatę 4 zł z limitem transakcji 100 zł. W Pekao karta też kosztuje 4 złote, a za darmo ją możemy mieć dopiero po czwartej transakcji w miesiącu. W Aliorze płaci się 5 zł bez żadnych zwolnień.

Dlaczego mBank wykonał taki ruch, skoro i tak przewiduje zwolnienie większości klientów z opłat za kartę?

Z pewnością stał za tym rachunek ekonomiczny – konieczność zweryfikowania rzeczywistych klientów banku, posługujących się wydanymi przez bank „plastikami”. mBank dla wielu klientów jest bankiem drugiego albo nawet trzeciego wyboru, który oferuje całkiem spory pakiet darmowych lub tanich możliwości korzystania z internetowej bankowości. Karta debetowa w mBanku, do tej pory darmowa, była traktowana jako ozdobnik albo koło ratunkowe – którego z zasady się nie używa. Zaś bank za wydanie i obsługę karty – nawet nie używanej – musi przecież płacić.

Jednak racjonalne argumenty mogą przegrać, zdaniem ekspertów, z emocjami i przyzwyczajeniem klientów. - Podstawowy przekaz marketingowy mBanku był konsekwentny: podstawowe usługi, jak konto, karta i przelewy są za free – napisał Samcik na swoim blogu.
Teraz, gdy bank wprowadza opłatę za jedną z podstawowych usług, mogą się pojawić (i się pojawiają na forach internetowych) pytania, kiedy mBank wprowadzi opłatę za prowadzenie konta i za przelewy krajowe. To zaś rodzić może kolejne pytanie: po co być nadal klientem mBanku, skoro stał się on takim samym bankiem jak inne, choć do tej pory stawiał na absolutną wyjątkowość. I darmowość (nawet, jeśli nie obejmowała ona bardziej zaawansowanych produktów).

1.6.11

Lokaty i wysoka inflacja

Opublikowany w marcu przez GUS wskaźnik cen towarów i usług konsumpcyjnych, czyli wskaźnik inflacji rocznej wyniósł 4,3 proc. – jest to poziom nienotowany od września 2008 roku.

Konsekwencją wysokiej inflacji jest coraz niższy rzeczywisty zarobek z bankowych lokat. Przeciętny realny zysk z zakończonych rocznych lokat po opodatkowaniu i uwzględnieniu wskaźnika inflacji był ujemny i wyniósł w marcu średnio -0,41 proc. Co to oznacza? Klienci, którzy przez rok trzymali pieniądze na lokatach, w większości przypadków nie tylko na nich nie zarobili, ale wręcz – stracili. Wśród 23 banków z ujemną realną stopą zwrotu z lokat znalazły się niemal wszystkie instytucje z pierwszej dziesiątki banków pod względem wartości aktywów. Tylko klienci ośmiu banków wyszli „na plus” – niestety, banki te to instytucje niszowe, mające nieporównywalnie mniejsze aktywa.

Z opracowania Open Finance wynika, że realne straty przyniosły wszystkie roczne lokaty, których oprocentowanie w marcu 2010 roku było niższe niż 5,35 proc. Najwięcej, bo 2,03 proc., stracili klienci Banku Pekao. Natomiast ponad jednoprocentowe straty dotknęły posiadaczy depozytów w sześciu bankach. Najwięcej (1,44 proc.) zarobili klienci, którzy w marcu 2010 roku założyli antypodatkową lokatę w Meritum Banku. Barierę 1 proc. realnego zysku udało się pokonać również w Noble Banku, a w pozostałych sześciu instytucjach rzeczywista zyskowność lokat nie przekroczyła 0,55 proc.

A jak będzie wyglądać sytuacja za rok? Czy zakładanie lokat ma sens? Warto sprawdzić, jaka jest prognoza inflacji w rocznej perspektywie – czyli sięgnąć do celu inflacyjnego Narodowego Banku Polskiego. Wynosi on 2,5 proc., z możliwym odchyleniem +/-1 pkt. proc. O inflacji rocznej 1,5 proc. możemy jednak zapomnieć. Można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że po podwyżkach stóp procentowych roczna inflacja będzie oscylować wokół 3 proc. Scenariusz z 2,5 proc. inflacją można uznać za bardzo optymistyczny – pozwoliłby on wypracować średni realny zysk na poziomie 1,32 proc. (stratni zaś byliby klienci, którzy założyli lokaty w Pekao). Obliczenia te jednak nie uwzględniają likwidacji tzw. lokat antybelkowych, czyli objęcia podatkiem dochodowym od zysków kapitałowych wszystkich depozytów.

Analitycy doradzają ostrożnym klientom, ceniącym bezpieczeństwo lokat, wyszukiwanie najwyżej oprocentowanych depozytów – nawet, jeśli wymagałoby to umieszczania pieniędzy w bankach, z których na co dzień nie korzystamy. W ten sposób zwiększamy szansę ochronienia realnej wartości swoich oszczędności. A może nawet – wypracowania niewielkiego zysku.

3.2.11

Nowości w ofercie mbanku

Mbank nie od dziś bryluje nowinkami technicznymi w swoim darmowym ekoncie. Wiec przyjrzyjmy się jakie funkcjonalności pojawiły sie w mbanku ostatnio.

Nowe dodatki do eKONTA: pakiety Assistance


Do oferty mbanku wdrożono pakiety ubezpieczeniowe Assistance Dom24h, Opieka24h lub Auto24h. Dzięki wybraniu właściwego ubezpieczenia można liczyć na pomoc ekspertów w nieoczekiwanych zdarzeniach, które mogą nas spotkać w domu bądź na drodze.

Nową częścią propozycji dla klientów w banku są trzy rodzaje pakietów ubezpieczeń Assistance: Auto 24h, Dom24h bądź Opieka24h. Każde ubezpieczenie dostępne jest w trzech rodzajach, różniących się zakresem działania oraz ceną. Wariant Standard wiąże się z opłatą 5 zł/mies., wariant komfort 10 zł/mies., zaś najszerszy wariant Premium 15 zł/mies.

mBank przyspieszył przelewy

Bank wdrożył nowoczesne rozwiązanie dla 2,5 miliona użytkowników kont. Jako pierwsi w kraju mogą oni korzystać z przelewów ekspresowych, dzięki którym pieniądze trafiają na rachunek odbiorcy w czasie do 15 minut.

Szybki przekaz można zlecić zarówno w internecie, jak i za pośrednictwem mLinii. Za usługę pobierana jest opłata z eKONTA w wysokości 5 PLN.

Karty debetowe z payWave w mBanku

Od dzisiaj w ofercie mBanku znajdują się zbliżeniowe karty do konta z logo Visa. Jest on szóstym bankiem na rynku, który wprowadza karty w systemie payWave. Dodatkowo, oprócz tradycyjnej karty do konta, bank wprowadził do oferty też kartę zbliżeniową MasterCard pod postacią breloczka.
Podobnie jak w przypadku kart debetowych MasterCard Debit PayPass, bezstykowe karty Visy będą kosztować jedynie 1,5 PLN co miesiąc. Prowizji będzie można uniknąć w przypadku dokonania transakcji na łączną kwotę 300 PLN.