27.7.12

Ubezpieczenie karty w mBanku już nie chroni przed skimmingiem

Nie od dziś wiadomo, że jednym z najbardziej realnych zagrożeń dla posiadaczy kont i kart bankowych jest skimming, czyli skopiowanie pasków magnetycznych kart w celach przestępczych.

Ofiarą tego procederu może paść dosłownie każdy, nawet najbardziej uważny użytkownik karty. Jeśli przestępcom oprócz sklonowania paska z danymi uda się pozyskać PIN ofiary, może się on pożegnać ze swoimi pieniędzmi na koncie.

Przed skimmingiem trudno się bronić, choć jeszcze do niedawna – okazuje się teoretycznie – klienci, którzy wykupili w mBanku ubezpieczenie karty, czuli się bezpiecznie. Teraz muszą przestać, bo bank zmienił regulamin i czarno na białym wpisał do nowych postanowień, że ubezpieczenie nie chroni przed utratą środków na skutek skimmingu.

Można oczywiście uspokajać się, że w tej chwili niemal wszystkie karty są wyposażone nie tylko w paski, ale też w czipy. Dzięki temu karty ukradzione Kowalskiemu stają się dla złodziei bezużyteczne, bo nie są w stanie z nich skorzystać ani w bankomatach, ani w terminalach płatniczych. To prawda, ale ta prawda kończy się na granicach Polski. Bo po sąsiedzku, np. na Ukrainie, ale też w innych krajach Europy Wschodniej, bankomaty odczytują dane z pasków magnetycznych, nie z chipów. Dlatego też większość grup przestępczych – choćby tych ujawnionych przez policję – pochodzi z Bałkanów.

Można zadać sobie pytanie, od jakich zdarzeń tak naprawdę chroni ubezpieczenie, skoro nie chroni od najbardziej prawdopodobnego scenariusza?

mBank zapewnia jednak, że wszystkie zgłoszone przypadki skimmingu rozpatruje indywidualnie, i kwestie zwrotu pieniędzy – po analizie przebiegu operacji i ustaleniu stanu faktycznego – podejmuje po rozpoznaniu każdej sprawy osobno.